...
Blog
Wszystkiego, czego nauczyłem się, korzystając z usług profesjonalnego swata.

Wszystko, czego nauczyłem się korzystając z usług profesjonalnego swata

Alexander Lawson
przez 
Alexander Lawson, 
 Soulmatcher
6 minut czytania
Matchmaker
29 grudnia 2024 r.

Pewna samotna kobieta, zmęczona niekończącym się przesuwaniem, postanawia spróbować bardziej tradycyjnego podejścia.

Autor: Caroline Grant

Siedzę w eleganckiej sali balowej w eleganckim wieżowcu na Manhattanie, popijając latte pod imponująco wysokim sufitem. W tle słychać szum Nowego Jorku - miasta finansów, zgiełku i ludzi w ciągłym ruchu. Nie mogę przestać się zastanawiać, jakie transakcje zostały zawarte przy tym wypolerowanym, owalnym stole. A teraz jestem tutaj, aby pośredniczyć w mojej własnej umowie... o miłości.

Można to nazwać randkowaniem, podrywaniem, grą w polu. Dla mnie to miłość, której pragnę. Miałem już w życiu trzy poważne związki, więc nie czekam na "tego jedynego", ale szukam prawdziwej więzi. To poszukiwanie sprawia, że przeglądam niekończące się profile: mężczyźni na wakacjach w egzotycznych miejscach, mężczyźni przytulający swoich przyjaciół, mężczyźni trzymający dzieci, mężczyźni w barach i niewytłumaczalnie - mężczyźni pozujący z gigantycznymi rybami.

Nie zrozum mnie źle: nie jestem jednym z tych randkowiczów, którzy gardzą aplikacjami. W rzeczywistości podczas pandemii aplikacje były kołem ratunkowym dla osób samotnych, takich jak ja, mieszkających samotnie, i poznałem kilku wspaniałych ludzi, których inaczej nigdy bym nie spotkał. Mimo to, po trzech latach korzystania z nich, moje poszukiwania długoterminowego związku wciąż się kończą. Jeśli szaleństwo polega na robieniu w kółko tego samego, oczekując innego rezultatu, to od jakiegoś czasu jestem trochę szalony.

Moje wprowadzenie do Matchmakera

Tak właśnie znalazłem się na Manhattanie, spotykając się z Natalią Sergovantsevą, współzałożycielką profesjonalnej agencji matrymonialnej SoulMatcher VIP Matchmaker Concierge - SVMC. Podczas naszej dwugodzinnej rozmowy Natalia poznała całą historię mojego życia - od wychowania i edukacji po karierę i historię randek. Było coś dziwnie odświeżającego w mówieniu nieznajomemu, dlaczego w wieku 36 lat wciąż jestem singlem w mieście. W końcu od lat opowiadam fragmenty swojej historii przypadkowym mężczyznom online, więc może nadszedł czas, aby zrobić to w staroświecki sposób.

Nie wszystkie pytania były łatwe - zwłaszcza te dotyczące dzieci (chcę je mieć) i bardziej bolesnych rozdziałów mojej randkowej historii. Ale przyjąłem je z zadowoleniem. Upewniło mnie to, że jeśli moi potencjalni partnerzy zostaną poddani takiemu samemu dokładnemu przesłuchaniu, to będę spotykać się z mężczyznami, którzy równie poważnie podchodzą do miłości. Czułam się tak, jakbym miała swojego osobistego "randkowego bramkarza", upewniającego się, że tylko ci, którzy są gotowi na związek, zostaną wpuszczeni do tego, co żartobliwie nazwałam "Klubem Caroline".

Każdy potencjalny członek SVMC przechodzi podobny proces weryfikacji, w tym spotkania twarzą w twarz z członkiem zespołu, aby potwierdzić, że jest tym, za kogo się podaje (i wygląda tak, jak na zdjęciach).

Kilka tygodni później otrzymałem wiadomość e-mail z kilkoma możliwymi dopasowaniami oraz profilami do przejrzenia. SVMC pisze dla ciebie podstawowy biogram (z twoim wkładem), a ty wybierasz trzy zdjęcia, które będą do niego pasować. Gdy przeglądałam profile mężczyzn, byłam już pod wrażeniem: utalentowani, intrygujący mężczyźni, którzy wyglądali przyjaźnie i szczerze - żadnych zdjęć rybek, żadnych oklepanych zwrotów typu "po prostu szukam partnera w zbrodni". Zamiast tego zauważyłam przemyślane szczegóły i prawdziwe powody, dla których moglibyśmy do siebie pasować.

Pierwszy mecz: Tom*

Z początkowego zestawu wybrałem Toma, ponieważ wydawał się miły, uprawiał sport (tak jak ja) i błysnął swobodnym uśmiechem. Tydzień później trzymaliśmy kieliszki wina w małym bistro, rozmawiając o jego hobby wspinaczkowym, mojej miłości do pływania na wodach otwartych i naszym wspólnym oddaniu siostrzenicom i siostrzeńcom. Wysłał mi wiadomość już następnego dnia, aby umówić się na drugą randkę, ale chociaż podobała mi się nasza rozmowa, po prostu nie czułam tej iskry. Mimo to było to jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń randkowych, jakie miałam przez cały rok.

Drugi mecz: James*

Mniej więcej miesiąc później dostałam kolejną wiadomość: "Caroline, musisz poznać Jamesa!" napisała Donna, jej podekscytowanie było oczywiste. To tutaj w końcu zrozumiałam zwrot "świetny na papierze": James był wysoki, miał karierę, którą kochał i poczucie przygody. Po tym, jak oboje zgodziliśmy się wymienić numerami, skontaktował się ze mną przez SMS.

Skończyło się na tym, że rozmawialiśmy non stop przez tydzień, zanim zaprosił mnie na koktajl. Pomimo mojego lekkiego zdenerwowania - dzięki latom zbierania "kolegów po piórze", którzy rzadko mieli czas na osobiste spotkanie - zdecydowałem się na to. Gdy zbliżała się randka, zdałam sobie sprawę, że jestem zarówno podekscytowana, jak i zdenerwowana, czego nie czułam od wieków.

Nasz wieczór okazał się idealną nowojorską nocą, jaką można zobaczyć w komediach romantycznych. Spotkaliśmy się o 19:00 na koktajle i zamknęliśmy bar o 2 w nocy, śmiejąc się bez przerwy, opowiadając historie i łącząc się we wszystkim, od muzyki po rodzinę.

Chciałabym móc powiedzieć, że żyjemy długo i szczęśliwie, ale ta historia tak się nie kończy. Po pięciu świetnych randkach, James zdecydował, że nie jest naprawdę po swojej byłej i rozstaliśmy się jako przyjaciele. To było rozczarowujące - nikt nie był bardziej rozczarowany niż ja - ale ani przez sekundę nie żałuję, że go poznałam.

Dlaczego więc Matchmaker?

Sprawa wygląda tak: nawet jeśli nie wyszło z Jamesem, całe to doświadczenie przypomniało mi, że istnieją naprawdę dobrzy, zabawni i interesujący ludzie. Inaczej nigdy bym go nie poznała - nie było go na żadnych aplikacjach randkowych. Opłata za SVMC jest wysoka (członkostwo zaczyna się od około $10,000 rocznie), więc zdecydowanie nie jest to rozwiązanie dla każdego. Ale jeśli czujesz się zmęczony sceną aplikacji, świadomość, że twoja randka jest naprawdę zainwestowana w poznanie kogoś, może być dużym wzrostem morale.

Ten proces dał mi nadzieję właśnie wtedy, gdy zaczynałem ją tracić. Przypomniał mi również, że czasami prawdziwe znajomości nie są tak trudne do nawiązania; liczy się intencja, która za nimi stoi. Jeśli cały wysiłek, jaki ktoś wkłada w znalezienie partnera, to szybkie przesunięcie palcem i połowiczna biografia, nic dziwnego, że wyniki mogą być rozczarowujące. Skorzystanie z usług swatki nie gwarantuje idealnego zakończenia, ale stawia cię twarzą w twarz z kimś, kto jest tak samo zaangażowany w ten proces jak ty.

Nie udało się z Jamesem, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu czuję, że jestem przy właściwym stole - dopasowując rozum (i serca) do mężczyzn, którzy są szczerzy, gotowi i naprawdę dostępni. A to, jak dla mnie, było warte każdego centa.

*Nazwy zostały zmienione.